- Nie podpisałbym się pod porównaniem tego filmu do "Seksmisji". To raczej bolesna komedia. Chciałem podsumować siebie, swoje pokolenie. Chciałem też, żebyśmy mogli może nie rechotać, ale uśmiechnąć się, spojrzeć na pewne rzeczy, które mamy za sobą – opowiada o swoim najnowszym filmie Jerzy Stuhr. Premiera „Obywatela” oraz prezentacje znanych już z ekranów kinowych „Obietnicy” Anny Kazejak i "Pod Mocnym Aniołem" Wojciecha Smarzowskiego zdominowały wydarzenia drugiego dnia 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Przywołane obrazy kandydują do Złotych Lwów.
Film Stuhrów - ojciec i syn spotkali się na planie, by opowiedzieć o losach jednego bohatera i powojennej Polski – wejdzie do kin 7 listopada. - Na pewno film będzie budził kontrowersje, w niektórych kręgach może nawet wywoływać niechęć. Ale chciałbym, by widzowie wyszli z kina lżejsi – podkreśla reżyser, autor scenariusza i odtwórca głównej roli. Opowiadając historię obywatela Jana Bratka twórca nie unika tematów drażliwych - polskiego antysemityzmu, fałszywej religijności, rozwiązłości księży czy złamanej godności nauczyciela poniżanego przez uczniów. - To bardzo osobisty film ojca – dodaje Maciej Stuhr, który wcielił się w postać Bratka z lat młodości. - Bez Maćka ten film na pewno by nie powstał. Szerzej rzecz ujmując, zespół aktorski dobierałem pod kątem specyficznego poczucia humoru – wyjawił po projekcji w Multikinie „Obywatela” Jerzy Stuhr. 16.09.2014 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP, Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia