Czas zatrzymał się tutaj w latach 80. XX wieku. Tajemnic podziemi modernizowanego biurowca C200 na ul. Marynarki Polskiej 169 w Gdańsku strzegą nieprzepuszczalny strop półmetrowej grubości i ciężkie, hermetyczne drzwi. Miały chronić przed kataklizmem nuklearnym. Schron przeciwatomowy w dawnym budynku zarządu stoczni powstał w 1984 r. - Każdy zakład podlegający resortowi przemysłu ciężkiego musiał być wyposażony w taki schron. Zmieści się tutaj nawet 400 osób. Obiekt pozostaje samowystarczalny przez ok. 72 godziny. Zapasy wody i żywności gromadzi się dopiero w przypadku bezpośredniego zagrożenia wojną - mówi Michał Szafrański, prezes Gdyńskiego Klubu Eksploracji Podziemnej. Od czasu zimnej wojny prawie nic się tutaj nie zmieniło. Jedynie sanitariat w łazience pokrył się rdzą. Uwagę przyciągają okrągły stół z poustawianymi nań tarczowymi telefonami w centrum dowodzenia, pomieszczenie kontroli dozymetrycznej, generatory prądu, odbiorniki radiowęzła, gabinet medyczny oraz pokoje sypialne z piętrowymi pryczami i nowiutką pościelą, na której widnieje jeszcze etykieta producenta. Przy wejściu do schronu znajduje się automatyczny zawór przeciwwybuchowy, który chronił przed ciśnieniem fali uderzeniowej. - Byliśmy bardzo zaskoczeni tym, co znaleźliśmy w podziemiach budynku. Schron zachował się w doskonałym stanie. Postanowiliśmy zostawić te pomieszczenia takimi, jakimi są dzisiaj, zamknąć je i zachować dla przyszłych pokoleń, żeby mogły zobaczyć, jak wyglądała obrona cywilna w czasach PRL – mówi Mikołaj Konopka, wiceprezes Grupy Euro Styl, która prowadzi przebudowę dawnego „Pentagonu”. 28.11.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia